Interwencja w podwarszawskiej miejscowości

Podwarszawska miejscowość, slamsy i rodzina, która zawładnęła sąsiedztwem, a w tym wszystkim zwierzęta pozostawiane na pastę losu, przymarzające do ziemi, żywiące się resztkami, zabite przez pędzące samochody i suki wyjące po uśmierceniu ich dzieci w pobliskim szambie! To jeden z obrazków z jakim musieliśmy się zmierzyć podczas interwencji.

Zgłoszenie jak wiele innych, obszerny opis i dołączone zdjęcia (wykorzystane w tym poście), ruszamy. Po drodze kreślimy plan, uzbrajamy się w bez-emocje, jedziemy bezpośrednio na komisariat aby prosić o policyjną asystę. Tam nazwisko jest już dobrze znane, z informacji wynika że rodzina jest mocno konfliktowa, patrol prowadzi nas pod wskazany adres. Na miejscu wszystko się potwierdza, socjalny slams, ktoś krzyczy – przeklina, ktoś inny pali części samochodowe, co chwilę ktoś wygląda ze swojej izby i wytyka palcami, nagle znikąd pojawiają się psy. Robimy rozeznanie terenu, wtem przychodzi osoba i pyta co tu robimy? Okazuje się, że to kobieta, którą mamy skontrolować. Idziemy na miejsce, do pomieszczenia – jej domu, na wejściu odrzuca nas smród amoniaku, w środka brak możliwości poruszania się, podstawowe meble przykryte szmatami oraz śmieciami, na wersalce rzucone dwa rowery, odchody w wiadrze, zamieramy. Podczas zadawanych pytań zaczyna się pyskówka i rzucanie obelg, dalej przeprowadzamy czynności. Okazuje się, że kobieta obecnie jest sama, synowie w więzieniu, ona nie przebywa pod tym adresem ale bardzo „kocha swoje zwierzęta”. Pokazuje nam sukę z wyciągniętymi cyckami jeszcze w laktacji, piszczącą i wyjącą. Pytamy gdzie są szczeniaki na co dostajemy odpowiedź, że miała tylko jednego i to jest ten który biega na zewnątrz. Patrzymy i nie wierzymy, psiak 7-miesięczny i trzyma się suki, która według nas jest jego matką. Co się stało ze szczeniakami??? Idziemy na zewnątrz do pozostałych psów, cieszą się na nasz widok ale nie chcą zejść z podestu, mają odmrożone łapy, pytamy o czwartego psiaka ze zdjęcia na co kobieta odpowiada, że to nie jej. Pytamy o szczepienia, badania, książeczki, odpowiedź – z czego? Kończymy tą farsę, zarządzamy odebranie zwierząt w trybie pilnym. Dokumenty podpisane niemal natychmiast, oraz groźby z środka podwórza w stronę sąsiadów „teraz to ja z wami zatańczę”. Trzy załadowane na samochód, szukamy czwartego i szczeniaków. Ludzie mówią, że suka zginęła pod kołami samochodu, a szczeniaki pewnie utopione jak wszystkie wcześniejsze w szambie 🙁 ?!? Z wypowiedzi sąsiadów wynika, że kobieta rotuje psy gdyż dorosłe giną pod kołami aut na krajowej 721, która bezpośrednio przylega do posesji, a nad stan szczeniaków topi w szambie. Pytamy dlaczego tak późno, na co otrzymujemy odpowiedź, że były zgłoszenia do gminy (bez rezultatu), Straż Miejska zabrała jakiś czas temu agresywnego, pozostałe zostały i nikt nie chciał pomóc. Już bez sił dziękujemy za zgłoszenie i odjeżdżamy aby te „wyrwane z piekła” jak najszybciej zawieźć do naszego lekarza na oględziny, aby zapewnić im schronienie i michę pełnowartościowej karmy.

Niestety, nie zdążyliśmy pomóc wszystkim, nie dane im było urodzić się wśród ludzi, którzy obdarzyli by je opieką i zapewnili odpowiednie warunki. Takich interwencji nie powinno być w ogóle, ale teraz musimy się skupić na tej trójce aby już nigdy nie cierpiały przez ZWYRODNIALCÓW!!! Adres zapisany, będziemy kontrolować to miejsce co jakiś czas aby sytuacja się nie powtórzyła.